Wpis pod patronatem Departamentu Sprawiedliwości (Domowej)

Z założenia miał być to blog pełen pozytywnej energii, czekolady i tęczy, bez śladu frustracji i poruszający kwestie ważkie. Pełen piękn...


Z założenia miał być to blog pełen pozytywnej energii, czekolady i tęczy, bez śladu frustracji i poruszający kwestie ważkie. Pełen pięknych zdjęć, inspirujących cytatów i wiary we własne możliwości.
I tak sobie myślę, że albo przy narodzinach tej koncepcji albo teraz (choć obie odpowiedzi są równie prawdopodobne) pieprznęłam ostro głową o beton.
Nie jestem super fotografem, zatem piękne zdjęcia odpadają. W ogóle, powinnam otrzymywać gromkie oklaski za każdym razem, kiedy wrzucam tu jakiekolwiek zdjęcie i nie zostawiam nikogo z samym, nieprzerwanym tekstem.
Odpada też teoria o czekoladzie (staram się nie jeść) i tęczy, a także o ciągłym zenie wewnętrznym, bo takiego stanu się osiągnąć nie da. Chyba, że jest się buddyjskim mnichem, a to, akurat, mało prawdopodobne.
I choćbym naprawdę biegała naćpana szczęściem, przychodzi taki dzień, jak ten, który sprowadza się do tego, że muszę udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Bo ktoś uwierzył nie temu beduinowi, co trzeba. I czegokolwiek bym nie powiedziała, i tak będę dwugarbnym, nie ma, że boli. Znajdź osiołka i przypnij mu ogonek. Osioł znaleziony, ogon przybity zardzewiałym gwoździem, a wszyscy dookoła udają, że wszystko jest w porządku, żeby zaszlachtować cię jak tylko przestąpisz próg. Woody Allen rzekłby: "Zaufali ślepemu kierowcy autobusu. Nigdy nie ufaj ślepemu kierowcy autobusu!"

I z tą refleksją kładę się spać.

You Might Also Like

0 komentarze